2020-06-15

005 Być dla Niego


Ostatnio często mam ochotę pisać coś na bloga. Co więcej, chęci zamieniam w czyny i tym sposobem mam kilka niewykończonych jeszcze postów, czekających aż trafi się wolna chwila, by się nimi zająć. W zeszłym tygodniu, któregoś popołudnia miałam to w planach, chciałam dodać post ze swoimi przemyśleniami, które narodziły się podczas naszego ostatniego weekendowego wypadu do innego miasta. Ale Pan miał inne plany. Początkowo chciał zająć mi tylko chwilę, ale wyszło tak, że cały wieczór spędziliśmy razem. Nie robiąc nic konkretnego. Po prostu byłam dla Niego, nic więcej.

Zacznę od tego, że miałam na to popołudnie całkiem sporo planów, mimo że Pan już dawno mówił mi, że jeśli mam jakieś plany to mam go o tym informować z wyprzedzeniem – w innym wypadku nie mogę mieć pretensji jeśli On te plany zniweluje. Pan postanowił , że ten wieczór przeznaczymy na eksperymenty z knife play. Krew podczas naszych spotkań przewijała się już od dawna, ale były to zwykle igły lub zgrzebło. Chęć spróbowania z knife play pojawiła się stosunkowo niedawno. Sama udzielałam się przy wyborze skalpeli i byłam bardzo ciekawa jakie to będzie uczucie, kiedy ostrze spotka się ze skórą. Nie jestem typową masochistką, ale lubię eksperymenty i jestem po prostu ciekawa nowych doznań. Tak czy inaczej, kiedy przyszło mi z tym ostrzem się spotkać to jednak wyszedł ze mnie tchórz. Nie dość, że byłam lekko zirytowana faktem, że moje plany trzeba przesunąć w czasie, to zwyczajnie skalpel zaczął mnie przerażać. Próbowałam wpłynąć na decyzje K. i jakoś odsunąć w czasie testy tych nowych, ostrych zabawek. W zasadzie marudziłam cały czas, nawet kiedy już leżałam nago na łóżku a miejsce cięcia zostało potraktowane płynem dezynfekującym. Nadzieja matką głupich jak to mówią, bo chwilę później miałam na pośladku pierwszą krwawą kreskę. Niedługo później były cztery, ułożone w niepozorny czerwony hashtag. W zasadzie nie bolało tak strasznie, ale wciąż nie wiem też czy jestem fanką tych praktyk – dużo zamieszania, a mało zabawy. Tak, czy inaczej przetrwałam początki i ku mojemu zaskoczeniu, to było wszystko na dziś jeśli chodzi o noże. Protestowałam i prosiłam o koniec do samego momentu, w którym Pan ogłosił że to wszystko. Byłam w sporym szoku i poczułam się głupio, bo robiłam aferę o coś tak drobnego. Powinnam wiedzieć, że Pan rozumie że to dla mnie nowe i mam dużo obaw, więc nie rzuci mnie na głęboką wodę. Cały czas prosiłam żeby przestał, żeby zwolnił, że wystarczy... Traciłam energię, bo nie potrafiłam się uspokoić i Mu zaufać. A mimo to, kiedy skończył i ogarnął miejsce cięć to przytulił mnie i pochwalił. Powiedział że byłam dzielna i że jest dumny. A ja nie wiedziałam, czy powinnam się cieszyć z tych słów czy zapaść się pod ziemię, bo było mi wstyd że tak się zachowywałam, a On mimo to ma do mnie cierpliwość. Mówił też mnie kocha. Że jestem piękna. Że jestem świetną suką. Mówił, przytulał, a ja zupełnie się uspokoiłam. Głaskał mnie, dotykał mich ramion, brzucha, piersi – czułam się Jego. Tak po prostu. Byłam tam tylko dla Niego. Doprowadził mnie do stanu, w którym nic innego nie istniało.

„- Kim jesteś?
- Jestem Twoją suką.
- Jaki jest Twój cel?
- Chcę żebyś był ze mnie zadowolony.
- Jak to osiągniesz?
- Będę posłuszna – zawsze i we wszystkim.”

Powtarzał tą serię pytań, a ja jak matrę powtarzałam odpowiedzi. Nie było wtedy rzeczy niemożliwych, nie było wątpliwości. Ja byłam Jego własnością, On moim Panem, a poza tym nie liczyło się zupełnie nic. Pytał o wiele rzeczy, a ja na wszystko się zgadzałam. To wbrew pozorom nie był tylko efekt atmosfery, jaka się wytworzyła. To nie tak, że byłam podniecona i mówiłam wszystko, co chciał. Ja naprawdę mówiłam to wszystko z pełną świadomością. Wiem, że to w praktyce nie będzie takie proste – nie zawsze dam swojemu Panu to, czego oczekuje. Przynajmniej nie od razu, nie bez zawahania. Ale wiem, że stać mnie na wiele. Trochę to przerażające i piękne jednocześnie.
Leżeliśmy tak bardzo długo, zaczęło się już ściemniać. A ja byłam wtedy najszczęśliwsza na świecie. Czułam, że jestem tu dla Niego, nic mnie nie rozpraszało. Służyłam swoją obecnością. Spokój, jaki w sobie miałam został we mnie na długo. Takie doświadczenia są ważne – bliskość, oddanie, posłuszeństwo. Więź, która nas łączy jest niesamowita. I to jak daleką drogę przeszłam przy Nim przez ostatnie lata. Cieszę się, że jestem teraz w tym miejscu, że jestem Jego suką, że zawsze mogę klęczeć u Jego stóp. Uwielbiam po protu być dla Niego, całą sobą. To najlepsza nagroda za wszystkie trudy związane z uległością.